Contraposto Contraposto
101
BLOG

I niech cię odleci mara

Contraposto Contraposto Kultura Obserwuj notkę 0

Czy można się uwolnić od wstydu za to przaśne polskie społeczeństwo (jeśli się nań cierpi oczywiście) wynikającego z zaambarasowania nieprzystawaniem skromnego świata swojego pochodzenia do świata swoich aspiracji?  
Co stoi na przeszkodzie by to wtórne uczucie – bo jest wstyd przecież odpowiedzią na jakieś zgoła bardziej pierwotne lęki – przestało sabotować myślenie i kontakty w polu przezeń zainfekowanym?

Ani mi w głowie sugestie dotyczące czyjejkolwiek psychoterapii - bo kto i z jakich pozycji może sobie pozwalać na takie sugestie komukolwiek? W naparzankach publicystycznych, jako tzw. „wszelki chwyt dozwolony” no może … Nie chcę wysyłać cierpiących na wstyd za naród na kozetki do ekspertów w celu rozpoznawania  i uświadamiania wypartych indywidualnych czy powszechnie podzielanych lęków egzystencji, przed którymi jest on najpewniej obroną. Apostolstwo w tym zakresie zostawiam zdeklarowanym  wyznawcom dyskursu psychoanalitycznego.
Proponuję by wroga- to niechciane, jak wierzę, uczucie obciachu i wstydu za współziomków - podejść od innej strony. Od strony postudiowania od czasu do czasu przykładów z polskiej mikrohistorii, losów zwykłych ludzi, opowieści, które mają moim skromnym zdaniem siłę by przemeblować światopogląd największego cyborga. Ciężar codziennego bytowania ludzi żyjących w tym kraju przez kolejne dziesięciolecia XX w. (po co sięgać głębiej, nie trzeba mitów romantycznych, dwudziesty wiek w zupełności wystarczy) dopadł mnie kiedyś z całą siłą swojej oczywistości, wymiótł irytację i poczucie przytłoczenia częstymi przykładami  „zaściankowości" polskiego myślenia i perspektywy. Skończył się wtedy dla mnie czas łatwych odpowiedzi, choć nie zmienił się świat aspiracji.
Jest taka scena w pewnym włoskim filmie, który oglądam co jakiś czas z dużym sentymentem -  G. Tornatore „Cinema Paradiso”, gdzie małomiasteczkowy zastępczy sycylijski ojciec mówi do młodego chłopaka- podopiecznego, by uciekał, nie odwiedzał nigdy więcej swojego zmurszałego miasteczka, walczył o marzenia, nie odwracał się za siebie, by się krótko mówiąc –odciął się od korzeni. No cóż, jest to jakaś strategia. Pozwala w krótkiej perspektywie oszczędzić i zogniskować siły na angażowanie się w działania i postawy promowane jako skuteczne dźwignie tzw. „rozwoju osobistego”; może daje iluzję wyjścia poza determinizmy pochodzenia społecznego, motywuje by z zaangażowaniem imitować choćby w okruchach docelowy, nowy wspaniały styl życia. Jakie są rezultaty ?– i tu każdy pisze swoją mikrohistorię.  Często złożoną z większych lub mniejszych rozczarowań.
Są też polskie filmy o prowincji Andrzeja Barańskiego, ciepłe, empatyczne wobec tej przaśnej, ale przecież mocno umotywowanej polskiej peryferyjnej codzienności. (W nich "zwykły człowiek nie ma historii. Umierając spada jak liść i użyźnia ziemię" - tak prowokuje świetnie zagranego przez Bronisława Pawlika ojca, młody i inteligentniejszy niż otoczenie bohater filmu)
Jakże inaczej można spojrzeć na to samo. 
Polecam publicystom „Krytyki Politycznej” dla odświeżenia swej wrażliwości społecznej. Trochę przednówkowej lebiodki zamiast kawioru.
Oglądam właśnie w ramach odreagowania na dyskurs wyższościowy elit. 
I „Niech cię odleci  mara”obciachu.
Andrzej Barański.  1982
PS. I „Nad rzeką , której nie ma” też jest a propos odreagowania, o którym wyżej. (Ponadto sprzedawca w pewnej sieci towarów kulturalnych polecił mi ostatnio z całym przekonaniem „Życie kawalerskie na obczyźnie”. Tzw. męski punkt widzenia. Dla kobiet-ku empatii. Zobaczymy.)
PS2.W sprawie wspomnianego reżysera trzeba owej "Krytyce" oddać sprawiedliwość - wydali książkę-wywiad na temat jego filmów i "misji" opowiadania o codzienności.
 
Contraposto
O mnie Contraposto

contapposto: Pentezylea,Gabriel-Vital Dubray

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Kultura