Contraposto Contraposto
84
BLOG

Pustynia

Contraposto Contraposto Podróże Obserwuj temat Obserwuj notkę 3

W języku jest wiele mocnych, wyrazistych słów, niczym destylaty tłoczących się za nimi skojarzeń, z dużą mocą ukierunkowującą, taką, co ze świstem otwiera okno mej przynajmniej uwagi w kierunku przewidywalnych pocztówkowych panoram. Takie słowa klucze by nie napisać wytrychy wyobraźni. Można by z nich lejtmotif bloga uczynić. Może.

 W przypływie zainteresowania Orwellem, po wysłuchaniu na jego temat rocznicowej audycji w radiowej dwójce,  (tu podkast dla zainteresowanych http://www.polskieradio.pl/dwojka/literatura/artykul133051.html) wyostrzyła mi się uwaga na karierę jego pseudonimu literackiego. Obecnie sytuacje "pachną" Orwelem, Orwell jest na lotniskach, orlwellowskie zasady panują w instytucjach, media są a la Orewell. Gdyby na Ziemię przybył desant antropologów kosmosu z planety, na której rozwinęła się "inteligencja" podobna naszej, to pewnie postawiliby hipotezę, że to jakiś przerażający TYRAN ten Orwell musiał być.  Ironia sudby (czyli losu- jakby co)

Śledzenie kariery słów-metafor to fascynująca wyprawa przez proces wypiętrzenia znaczenia i jego powolną erozję, a często wiodąca przez labirynty polisemii czy pomieszanie z przyplątaniem wynikające pewnie z tego, że słowa są własnością wszystkich i nikogo.

Można by też napisać całą relację podróżniczą z podążania śladami kariery znaczenia słowa narcyzm, ale że nie mam wielkiej frajdy z chodzenia po zatłoczonych szlakach - w salonie o narcyzmie zabierano niedawno głos, więc z pęku napotkanych i uznanych dziś przeze mnie słów-kluczy wyciągam równie niezawodny i wielorakich skojarzeń:

PUSTYNIA

przykład stabilnej kariery semantycznej. Jeden z mocniejszych jej wątków " kuszenia na pustyni" jest dziś czytany ze św. Łukasza.  Ten trop jednakowoż pomijam, by nie imitować diabelskiego zwyczaju posługiwania się Słowem dla swej prywaty.   

Hmmm. No i masz babo placek. Czuję pustkę w głowie...  W którą stronę podążyć? Wszędzie po horyzont piasek.  Pustynia wszak to przeżycie, którego nie odmaluje miałka notka na blogu, przy tym sztukowana wyobraźnią.

Oddalam się więc z rezygnacją, by obejrzeć wybrane sceny z "Angielskiego Pacjenta",  gdzie pustynia była sfilmowana jak alegoria romansu - palącego, niszczącego, nieuchronnego. Przepięknie i przygnębiająco.

Ale z pustynią się jeszcze zmierzę. Nie ma to tamto. ( same problemy techniczne mam z tą notką - ki diabeł)

Contraposto
O mnie Contraposto

contapposto: Pentezylea,Gabriel-Vital Dubray

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Rozmaitości